Mamo....


Autor: pika
29 maja 2007, 19:42
Przed chwila wrocilam do domu z zajec o żałobie. Bylo naprawde bardzo intensywnie, wielu ludzi sie otworzylo... A ja? Ja siedzialam i dusilam sie ze swoimi myslami, zastanawialam sie czy inni slysza jak mocno bije moje serce... Przypomnialo mi sie cos bardzo przykrego. Przenioslam sie znowu do tego wieczoru, kiedy dowiedzialam sie, ze moj brat nie zyje. Co prawda cioteczny, ale dla mnie jak rodzony. Pamietam rozpacz, bol, poczucie beznadziei... I moja mama. W godzine byla juz spakowana i pojechala pomagac cioci, a mi zostawila zapas relanium na tydzien, nasilniejsza dawke, i kazala brac trzy razy dziennie. Do domu wrocila za okolo dwa miesiace... Ja mialam za tydzien studiowke, matury niedlugo... To byl koszmar. Zostalam z ojcem, ktory udawal, ze nic sie nie stalo. Zostalam sama. To samo bylo kiedy w szpitalu umierala moja najukochansza przyjaciolka... na bialaczke... Mama pojechala do kolezanki na weekend. Moj najebany tata sie smial, kiedy mu powiedzialam, ze Monika umiera. Kiedy sie dowiedzialam- bylam sama. Rozpacz nie do opisania. I poszlam do szkoly, co mialam zrobic... Mamo nie wiem czy bede umiala Ci to wybaczyc.
emcia
30 maja 2007
Tak,Twoja Mama chyba nie zdala bardzo ważnych w zyciu egzaminów...wydawałoby się,że tu chodzi o zwykłe ludzkie odruchy.....dla Mamy powinno to być oczywiste.Nie wiem,co może jąusprawiedliwić?Nie wiedziala,nie czuła,nie chciala....?To wszytsko zbyt naciągane.....Współczuję Ci tego,co przezyłaś.
Mój_krzyk
29 maja 2007
Tak naprawdę, w chwilach kiedy umiera ktoś kochany, jesteśmy chyba zawsze zdani tylko na siebie. Jedni boją się ogromu bólu, który w nas siedzi... inni nie czują tego bólu... Wydaje mi się, że po prostu nie wiedzą jak pomóc, nie potrafią a przede wszystkim - boją się... Myślę, że twoja mama nie potrafiła, naprawdę nie potrafiła wczuć się w twoją rozpacz. A wybaczać jest rzeczą tak szlachetną....
BanShee
29 maja 2007
tak sobie czytam i widzię, że ty masz pełno trupów poukrywanych w szafach, tyle żali, smutków... to musi byc strasznie cięzki bagaż...
poza_czasem
29 maja 2007
Ja nie wiem co bym na takich zajęciach zrobił. Co prawda nikt bliski z rodziny jeszcze (i bardzo dobrze!) nie umarł, lecz jak umarła sąsiadka, którą jako małe dziecko nazywałem \"ciocią Basią\" - myślałem że się nie pozbieram...i co najśmieszniejsze - dziś pamiętam jedynie uśmiech tej starszej pani oraz mrożoną kawę z lodami \"uśmiech\" za 55 groszy i obrzydliwie słodkie ciasto porzeczkowe, które do dziś uważam za najlepsze na świecie...

Dodaj komentarz