Najnowsze wpisy, strona 4


Lodowiec na sercu topnieje powoli....
Autor: pika
21 sierpnia 2007, 14:03

Gorzko mi troche, bo musze teraz wypic piwo, ktorego sobie nawazylam...

Ony przechodzi samego siebie- ojojoj juz dawno taki nie byl- troskliwy, czuly... Steskniony... Ale znieczulenie, kotre podal mi ostatnim razem wciaz dziala i bez specjalnych wzruszen przyjmuje to, co on robi. Caly czas mam w glowie glos, ktory mnie ostrzega, ze przeciez na pewno zaraz znowu mi czyms dowali i znowu bede cierpiec. Dlatego na wszelki wypadek nie czuje nic. Chociaz lodowiec na sercu mi troche stopnial po ostatnich rozmowach... Widze, ze bardzo BARDZO sie stara. Wiele opowiada - kiedy ja stalam sie rzeczowa i konkretna, on zaczal mowic o sobie, o tym co przezywa, jak walczy o swoja trzezwosc, co wynosi z AA, co nowego odkrywa o sobie, co stracil przez te wszystkie lata... Czuje prawde i pokore.

 

A co bedzie dalej, zobaczymy...

...
Autor: pika
17 sierpnia 2007, 21:45

Musze sie Wam z czegos zwierzyc. Nie mam komu... powiedziec jak bardzo sie boje.  Boje sie o swoje zdrowie... Kiedys juz pisalam o swojej chorobie, powtarzac sie nie bede... Ta wczorajsza sytuacja dobitnie dala mi do myslenia... Mam wiele symptomow za pomoca ktorych moj organizm wola o pomoc- trace wage nie odchudzajac sie, boli mnie to miejsce na brzuchu, ktore nie powinno, bez przerwy mam biegunki na zmiane z mdlosciami, stracilam apetyt... :( no ale co ja moge zrobic w Londynie$1 Nikt mi tu nie pomoze, musze sama sobie dawkowac leki... Moglabym oczywiscie wrocic do Polski, pojsc do swojej lekarki, i uslyszec znowu... Koniec z jedzeniem- kaszka i ziemnianki gotowane, zero alkoholu... kolonoskopia, do ktorej nikt nigdy mnie juz nie zmusi... :(

Pozostalo mi tylko cieszyc sie zyciem dopuki mam sily, a potem juz niech sie dzieje co chce. 

Smutno i zle...
Autor: pika
17 sierpnia 2007, 12:17

Nie wiem co sie ze mna dzieje. Wczoraj zaraz po pracy, kolo 19 bardzo zle sie poczulam... Zrobilo mi sie slabo, mialam wypieki na twarzy... nie no wypieki to malo powiedziane- mnie moja twarz palila po prostu. Wrocilam do domu i zasnelam kolo 20... Obudzilam sie po 22, bo mialam zly sen... Znowu zasnelam i obudzily mnie nudnosci kolo 3 rano... Po czym spalam do rana...

 

Obudzilam sie w podlym humorze... Chcialam pogadac z Onym, ale jebany skype nie chce sie podlaczyc, nie wiem, pierwszy raz w zyciu mam cos takiego. 

 

Smutno mi i zle dzis. 

Udalo sie znalesc to czego szukalam...
Autor: pika
14 sierpnia 2007, 17:29

Dzis dzien dla siebie. Oczywiście glownie zajmuje się mysleniem, bo to jest to co psycholozka lubi najbardziej:)

 

Pokłóciłam się z K. i się nie odzywamy. Mysle sobie, ze może tak jest lepiej. Ile to potrwa? Nie wiem, uparty z niego osobnik. Ze mnie tez, wiec może i do mojego wyjazdu. Jednak zwazywszy na to ze ostatnio wydzwanial do mnie o 3 w nocy bo MUSIAL pogadac (nie odebrałam oczywiście) sprawy mogą się potoczyc roznie. Ja jestem zla i nie odpuszcze na razie.

 

Za to Ony się zaktywizowal. Pisze ze kocha, tęskni… po mnie to delikatnie mówiąc splywa jak po kaczce. Tzn. ciesze się, ale wciąż jestem na Niego zla.

 

Troche zimna sucz się ze mnie zrobila. Czyzby stalo się to o czym tak marzyłam, wyłączyłam swoje uczucia? Wiecie, ze chyba naprawde tak jest. Dawno nie mialam tak wielu rzeczy w dupie jak teraz. Zle jest miedzy mna a Onym? Trudno. Co ma być to będzie. K. chyba cos do mnie ten tego? Trudno, jego problem. Ja tylko się dobrze bawie i zapelniam puste godziny. Pije już drugi dzien z rzedu? Eeee tam. W planach jeszcze pijany piątek i sobota.

 

I niech już tak zostanie na dłużej. Odpoczywam.

 

 

 

                                                                                       

refleksje nad kawa...
Autor: pika
13 sierpnia 2007, 13:36

Wszystko u mnie na glowie stoi. Codziennie klade sie i wstaje z nowym planem na najblizsze miesiace. Perspektywa mi sie zmienia co chwile.

Stad patrzac widze, ze zycie z Onym bajka nie bedzie. On teraz wychodzi z nalogu, ma te cholerne hustawki nastroju, i nie widzi, ze ja go potrzebuje... A ja na dzis nie chce sie z tym uzerac, nie chce wysluchiwac raniacych slow, a potem Jego wyjasnienia "Zdenerwowalas mnie, przepraszam". W dupe sobie moze to przepraszam wsadzic. 

No ALE... na szczescie pojawilo sie na mojej drodze mnostwo ludzi teraz- jak na zawolanie... Imprezy, spacery, pikniki, zakupy... Fajnie jest:) No i K. Wczoraj do mnie zadzwonil, ze jest zdezorientowany, ze nie wie co sie dzieje, ze... moze. Chyba sie wycofam z tej relacji, bo robi sie coraz bardziej niebezpiecznie.

Chociaz pewnie tego nie zrobie, bo jest mi tu z nim o wiele latwiej. 

Obym tylko potem nie zalowala niczego. 

 

ps. Bardzo chcialabym wstawic sobie tu statystyki, bo lubie w nie zagladac... ktos wie jak?