...


Autor: pika
Tagi: xmkjs  
26 lipca 2007, 15:53
Dzisiejszy dzien jest dla mnie wyjatkowo bolesny... Bolesnie sobie cos uswiadomilam, stanelam prawdzie w oczy... Chodzi o zamieszkanie z Onym. Moje serce nie ma watpliwosci- chce byc z nim, natomiast rozum oraz wszystkie znaki na ziemi i niebie kaza mi zaczekac :( On jest uzalezniony... to prawda ze zaczal sie leczyc- ale to nie jest grypa-i proces zdrowienia zwykle jest bolesny i uciazliwy, no a przede wszystkim dlugotrwaly. I do tego jeszcze nie wiadomo przeciez czy nie wroci do nalogu... A ja nie chce patrzec i doswiadczac na wlasnej skorze jego wzlotow i upadkow(Nie chce...$1). Rozmawialam z przyjaciolka i mam w glowie jej sluszne zdanie, jej sluszne argumenty... I nie tylko jej- moja wiedza psychologiczna kaze mi zaczekac... A co na to moje serce$2 Serce wyje i skowycze na sama mysl kolejnego roku bez Niego (bo jak zostane na studiach w Trojmiescie to nie bede mogla sie przeniesc az do konca roku akademickiego), serce blaga zebym tego nie robila, ono sie kurczy... Ono boli:(  Chyba nigdy w zyciu nie postapilam az tak wbrew sobie, jak to zrobie jesli skaze sie na kolejny rok bez Niego. Bedzie to zwycieztwo rozumu, zwycieztwo wiedzy psychologicznej... Moj Boze, ale czy nie nade mna$3 Czy nie bede ja sie czula pokonana po tym wszystkim$4 Bo przeciez nikt nie moze wiedziec co jest dla mnie dobre tak naprawde.
27 lipca 2007
ból serca..znam to za dobrze

a decyzje możesz podjąć tylko Ty sama,beż żadnych 'podpowiedzi', wiesz to prawda?...
iwcia_iwon
27 lipca 2007
no widzisz a pewne mądre i światłe osoby uważają że wiedzą co jest dla ciebie dobre, a przynajmniej co jest dla ciebie mądre/rozsądne/nie głupie... współczuję dylematu, bo ja nie wiem co bym zrobiła w twojej sytuacji, ale wydaje mi się że ze swoją wiedzą i doświadczeniem możesz podjąć większe ryzyko niż zwykły szary człowiek i to właśnie miałam na myśli pisząc poprzedni komentarz... aczkolwiek podejmowanie ryzyka jakiegokolwiek nie oceniam w kategoriach dobre/ złe.. cokolwiek nie zrobisz nie będzie to postawienie kropki nad i, bo przecież jeżeli postanowiłaś być z nim, to jakie znaczenie będzie miało to czy z nim zamieszkasz czy nie? przecież i tak bardzo się angażujesz w jego terapię, wzloty i upadki, a upadki są nieuniknione... czy to na pewno chodzi tylko o to czy z Nim masz zamieszkać?
p.s. jeżeli wkurwiają cię moje komentarze to sorry, sama jestem na zakręcie i nie wiem jak rozwiązać swój problem, to sobie egoistycznie pogdybam nad czyimś, poz
27 lipca 2007
Popieram Banshee w całej rozciągłości. Jestem z B. prawie 5 lat. Mieszkamy osobno, w innych miejscowościach. Wiem, że dzięki temu ja skończę studia, on ma szansę na coś odłożyć. I nie jest to koniec świata, chociaż był czas, że widywaliśmy się max 2 razy w miesiącu. To wzmacnia, nie rozdziela. Jeśli rozdziela to nie ma o czym gadać.
26 lipca 2007
a ja nic nie powiem na ten temat. ot tak posiedzę cicho w kąciku

banshee
26 lipca 2007
szczerze mówiąc dziwią mnie niektóre komentarze, niby wszystkie kobiety tutaj są mądre, wyzwolone i światowe a... no właśnie... nie myślałaś o tym, że rzucanie wszystkiego dla jakiegokolwiek faceta jest totalnie głupie? albo inaczej: skoro wszystko jest takie piękne i w ogóle to dlaczego Ony nie zdobędzie się na poświęcenie i nie rzuci wszystkiego by być z Tobą? ja bym się jednak gruuuubo zastanawiała czy naprawdę warto...
grainne
26 lipca 2007
Nie radzę, bo i tak zdecydujesz Ty. A kto wie, co szykuje dla Ciebie życie. W każdym razie trzymam kciuki, żeby wybór, jakikolwiek by nie był, okazał się tym dobrym.
iwcia_iwon
26 lipca 2007
można też wiedzę psychologiczną wykorzystać do ewentualnego wykaraskania się z popełnionego błędu,
ponoć dobra decyzja to ta podjęta w ciągu 1 sekundy
26 lipca 2007
Pika, nie wiem jak Twoje zasoby fnansowe....ale co gdyby przenieść się do -wy być blisko niego, ale z nim nie mieszkać przez ten najbliższy rok akademicki. Dogodzisz i sercu i rozumowi.

Swoją drogą, pamiętam jak bardzo się cieszyłaś na każdą myśl o spotkaniu z nim,potem pamiętam notki przesiąknięte bólem, teraz wątpliwości...

Człowiek człowiekowi...no właśnie-KIM?
26 lipca 2007
a kto powiedział ze kierowanie sie sercem jest zawsze słuszne?
stay-away
26 lipca 2007
Och Pikuś :*
26 lipca 2007
Tylko Ty wiesz, co jest dla Ciebie tak naprawdę dobre. Nikt nie podejmie decyzji za Ciebie...

Dodaj komentarz