Wiec teraz to ja zapijam smutki, upilam sie drugo dzien pod rzad. Wyslalam mu ten
list, ale niestety pozostal on bez odzewu. Jak zwykle zreszta w takiej sytuacji, czeka
az ja mu podam dlon, boi sie. Chociaz z drugiej strony moze wlasnie wiruje na
parkiecie z jakas laska, bo przeciez tak jakby go zostawilam wczoraj? Znaczy tym
listem. Sama nie wiem. Troche mi brakuje sily- bez niego to jakby bez powietrza,
bez sily do zycia. Wiem, ze jutro bedzie jeszcze gorzej, szczegolnie, ze ta cisza
z jego strony mnie zabija. Czy to juz koniec??? Czy tylko tyle warta byla nasza
milosc? Kurwa nie wierze. A z drugiej strony juz czuje rozpacz na sama mysl. Nie
gadam i nie chce narazie gadac na ten temat z nikim. Czuje ulge, ze chociaz
tu w koncu napisalam co mysle. Nie wiem co dalej bedzie, ale dobry Boze miej mnie
w swojej opiece. Boli.
Dodaj komentarz