Wczoraj w nocy z Onym BARDZO powazna rozmowa. O tym, ze cos nie ten tego, no, jak to
sie mowi, cos nie gra. BanSia mnie zainspirowala wczoraj swoim komentarzem- zaczelam
myslec, czy to wlasnie nie jest tak, ze my nie mozemy wejsc do konca w ten nowy
zwiazek, bo tkwimy myslami gdzie indziej. Hipoteza potwierdzona. Balam sie to
powiedziec. Ale okazalo sie, ze sie rozumiemy. Poza tym docieramy sie. Ony mial
wczesniej kobiete, ktora wszystko za niego robila i podtykala mu pod nos. Ja z
kolei mialam takiego faceta. I scieramy sie, bo kazdy walczy o swoje. No ale... na sam
koniec stwierdzilismy, ze bardzo sie kochamy, i chcemy ze soba byc, docierac sie,
probowac. Ze milosc jest silniejsza od tych dupereli. I wierze, ze mamy racje.
Dodaj komentarz