Jeszcze kilkanascie godzin temu bylam bardzo zestresowana swoim wyjazdem do Londynu...
A dzis? Nawet nie wiem jak to opisac... po prostu rozsadza mnie radosc, czuje, ze
dam sobie rade, czuje, ze czeka mnie tam cos wspanialego- miltikulturowe miasto,
ktore kryje w sobie wiele tajemnic... Jest w tym cos bardzo pociagajacego. Czuje
sie pewna siebie- wiem, ze dam sobe rade. Czuje, ze swiat stoi przede mna otworem,
tyle jeszcze wspanialosci ze swojego zycia jest przede mna nieodkrytych... wszystko
to podpowiada mi moja intuicja... No i jest jedno ALE. Rok temu czulam sie dokladnie
tak samo... tylko, ze czas pomiedzy wtedy a dzis zaliczam do najtrudniejszych w moim
zyciu... nie chce, aby to sie okazalo jakas prawidlowoscia w moim zyciu, czerwiec-
czuje sie wolna i szczesliwa, od jesieni- ... Musze sie zastanowic jak zatrzymac ten
stan, lub jak on jest wywolany... Chce sie tak czuc zawsze. Czuje jak rosna mi skrzydla...
Dodaj komentarz