Wstalam rano i przypomnialo mi sie, ze obiecalam mamie, ze z nia pogadam. I tak
przekladalam to z dnia na dzien. Wzielam do reki telefon, zeby puscic do niej
sygnal - i w tym momencie ona do mnie zadzwonila. Po naszej ostatniej rozmowie, kiedy
jej powiedzialam, ze musze sie od niej odizolowac aby moc normalnie zyc nie wiedzialam
za bardzo jak mam z nia rozmawiac... i okazalo sie, ze w takich sytuacjach sprawdza
sie po prostu szczerosc. Wiec opowiedzialam jej, ze jest przykra sytuacja z Onym
a mama wykazala sie duza empatia, zero oceniania, zero zrzedzenia, zero przytykow.
Po porstu mnie wsparla. Potem powiedziala, ze w tym swoim cierpieniu (niewatpliwie
dotyczacym mnie) rozejrzala sie wokol siebie i zauazyla, ze ojciec jest teraz bardzo
biedny. Bo ja opuscilam dom, mama przyjezdza czasami w weekendy, a on siedzi sam. I od bardzo
dawna sie nie kloca, tylko normalnie ze soba rozmawiaja. Kiedy ich niejako siebie
pozbawilam, zwrocili uwage na siebie, pierwszy raz od 20 lat! Ciesz sie, ze moja
asertwna postawa daje owoce na wielu frontach... coc wciaz czuje, ze za wczesnie, aby
sie cieszyc. Mama nakoniec rozmowy powiedziala jeszcze, ze bardzo mnie kocha i
ze jest ze mnie bardzo dumna. Czy ja snie?
Dodaj komentarz