Dobiega konca moj ostatni dzien w Polsce, na jakis czas... Zaraz ugotuje ostatni obiad,
dopakuje ostatnie rzeczy do walizki i jutro o 10:15 lece... Dziwnie sie czuje,
mozna by powiedziec, ze niezadowolona jestem. A bo Onego opuszczam (bedzie
mnie odwiedzial....hmmm... wcale mnie to nie pociesza), a bo bede harowac jak dziki
wol, a bo nikogo bliskiego ze mna nie bedzie... Marta w duzym miescie:) Niniejszym
otiwieram cykl o powyzszej nazwie na swoim blogu. Oby mnie Londyn pochlonal...
Dodaj komentarz