Normalna to ja nie jestem na pewno. Dzis mialam jechac do Trojmiasta, a Ony do siebie,
no kolej rzeczy. Juz od rana czulam, ze bedzie ciezko. Kiedy tylko zamknelam
za nim drzwi, zaczelam wyc... no plakalam na glos, krzyczac, wrzeszczac, ze
juz tego dluzej nie wytrzymam. Serce mi krwawilo. Za chwile zadzwonil moj
brat, ze zepsul mu sie samochod i on bedzie jechal jutro... no to ja smsa do Onego
o tym... i on zawrocil i zabral mnie ze soba... Bo mialam w sumie jechac tylko na
jutro na jedne zajecia zawiesc prace zaliczeniowa, ktorej i tak nie mam. Wiec
w ten sposonb przedluzylam sobie ferie o tydzien, bo nastepne zajecia mam dopiero
w srode. Znaczy mam te pojutrze, ale jasna sprawa, ze nie pojde... Nie wiem, dlaczego
tak wylam... normalnie czulam jak mi sie serce rwie na kawalki, naprawde ciezko
mi jest zyc na odleglosc... Mam tego dosc.
Dodaj komentarz