W sumie tak to wlasnie teraz wyglada. Mam hustawki- raz swietnie, raz dol na maksa.
Zadnych posrednich stanow. W piatek lece na weekend do Amsterdamu z Panem Zajetym.
Chyba mozna by mnie nazwac dziwka nawet. Mama mi powiedziala, ze dla innych tak
to moze wygladac. Tylko, ze ja go kocham. I wciaz czekam. Trudno, dopoki mi starczy
sil bede czekac na niego... Tak ma byc i tak bedzie. I jeszcze cos... dzis mama mi
powiedziala, ze lekarz jej powiedzial, ze moze w kazdej chwili umrzec... ale ja
chyba... nie wiem. Po prostu w to nie wierze i wiem, ze wszystko bedzie dobrze.
Bo bedzie. Zycie mam skrecone jak swinski ogon, ale wierze, ze cos sie w koncu
wyprostuje. Trzymam kciuki za siebie. I nikt mi nie powie, ze nie wolno.
Dodaj komentarz