No tak... moje zycie jest teraz jak telenowela... mnostwo postaci... meczy mnie to okropnie. Chociaz z drugiej strony szaleje ile
moge i to mi pozwala nabrac dystansu. Choc i tak przesladuja mnie hustawki nastrojow, to
lepsze to niz wegetacja, cierpienie i gaienie sie w sufit. Ale ja widze, ze szczegolow
zdnych nie podalam, moze dlatego ze mi wstyd. Przypominam. Jestem po uszy zakochana
w facecie, o 8 lat starszym ode mnie, ktory pomieszkuje obecnie poza granica Polski.
No i on ma dziewczyne. Juz 6 lat, ona mieszka u niego w domu... My sie znamy od
3 miesiecy. On twierdzi, ze jego zwiazek jest na wykonczeniu, prosi mnie zebym
zaczekala jeszcze troche. Ja teraz juz wiem, ze poczekac musze, bo zakochanam po uszy.
Po drodze oszukiwalam sie kilkanascie razy, ze czekac ne bede, ze nic nie czuje,
ze moze czuje cos do bylego, ktory takze ma role w mojej telenoweli... No i tak
jestesmy dzisiaj, kiedy to mam wiekszy dystans. Co nie zmienia faktu, ze czuje sie
jak idiotka, z boje sie, ze on mnie oszukuje... jego nikt nie zna, jest czlowiekiem
widmem, po to, aby pozbyc sie ewnetualnych niewygodnych pytan... Bo co powiem? ze
jestem jego dziewczyna, przyszla dziewczyna, druga dziewczyna, kochanka... a moze
on jest moim sponsorem??? Mozliwosci wiele, zadna prawdziwa.
Dodaj komentarz