Nie moglam sie zalogowac tu ostatnio- juz myslalam,ze mi sie blog skasowal jakos
lub co gorsza ktos mi go skasowal. No ale wszystko wrocilo do normy! Weekend
majowy minal mi pod znakiem milosci i wzajemnej ponownej fascynacji z Onym. Bylo
naprawde wspaniale- oboje stwierdzilismy, ze jest z nami coraz lepiej, coraz
bardziej sie do siebie zblizamy, poznajemy siebie, zakochujemy sie w sobie. A nie
sadzilam, ze mozna jeszcze mocniej. Onego nie poznaje- widze po nim, ze sie do mnie
zbliza, przynal, ze duzy wplyw mial na to fakt, ze przestal sie "ogladac za siebie"
na ex, ze wlasciwie zerwali kontakt. Poczulam uklucie w sercu jak to powiedzial,
ale wdzieczna jestem, ze nie bal sie powiedziec prawdy- ze mial odwoage to powiedziec,
o co go wczesniej bezskutecznie prosilam. No tak czy siak, z nikim sie tak wczesniej
nie czulam, nikt mnie tak nie rozbrajal, przy nikim wczesniej nie czulam sie tak
szczesliwa, wyluzowana. Na nikogo tyle nie czekalam, nikomu nigdy nie okazalam
tyle cierliwosci. No w koncu pare miesiecy siedzialam z zacisnietymi zebami i
czekalam na jego milosc. Na pewno sie oplacalo:) "Wierze w nas, czas w cos uwierzyc,
zyjmy tak, jakby jutra mialo nie byc, choc cos zlego spotkalo nas kiedys, trzeba to
przezyc jakby jutra mialo nie byc..." ps. wczoraj wieczorem od Niego wrocilam, a jutro
jade do niego na weekend... przekupil mnie skubaniec:)
Dodaj komentarz