I oto dzis pierwszy raz w zyciu bylam w operze... Slyszalam, ze albo sie ja kocha,
albo nienawidzi. Byla proba generalna "Rigoletto". Przez pierwsze 40 min tak mnie
swedzialo oko, ze myslalam ze padne. Probuje sie przyzwyczaic do soczewek kontaktowych, ale
cos opornie mi idzie. Nie dosc ze mam podobno najgorsze na rynku (iWear) to jeszcze
chyba nie umiem o nie dbac bo mi ciagle jakies paprochy sie paletaja. No wiec
wracajac do tematu nie moglam sie skupic zabardzo bo mi paproch wlazl do lewego oka i
nic z tym nie moglam zrobic. Ale tak jednym okiem zerkalam z zaciekawieniem. W trakcie
przerwy poszlam zdjac i zalozyc jeszcze raz soczewke i tym razem bylo juz dobrze i
moglam sie kupic. I... opera to cos wspanialego!!! Mialam dreszcze kiedy spiewal
chor, siedzialam zaciekawiona jak juz nie pamietam kiedy w kinie... na koniec musialam
wszelkimi silami powstrzymywac lzy. Zakochalam sie operze.
Dodaj komentarz