Archiwum kwiecień 2007, strona 1


Odchyly od normy....
Autor: pika
23 kwietnia 2007, 15:48
WLasnie Ony polecial do Anglii, ale wraca w piatek, wiec sie nie martwie:) w ten weekend zaczelismy kurs na sternika morskiego. Ale mamy z tego frajde:) ja mam wieksza bo plywam juz od 4 roku zycia i moge mu troche porozkazywac:) i sie pomadrzyc:)) poza tym wiekszosc weekendeu majowego (nie wiem jak Wy, ale ja mam 10 dni z hakiem) planujemy spedzic wlasnie u mnie, zeby szybciej skonczyc kurs zeglarski. Czuje, ze sie do siebie zblizamy, ale jednoczesnie jego slowa czasami sa jak kubel zimnej wody. Nie wiem czy on sie broni, czy ucieka przede mna, ale zbliza sie i wycofuje. No ale nie ma co dramayzowac, bo jest pieknie tak naprawde. Tylko moj nabyty psychologiczny zmysl jest nie do wylaczenia, ciagle musze analizowac. Przyznam, ze jestem tym troche zmeczona. Zastanawiam sie nawet, czy nie pojsc na sciezke psychologii marketingu, bo kliniczna mnie zaczyna denerwowac. Ile mozna sie zajmowac odchylami od normy??? Ja bym chciala chyba robic cos innego. No, ale do decyzji jeszcze na szczescie dluga droga:)
Takie to zycie jedynaczki...
Autor: pika
20 kwietnia 2007, 10:32
Jak ja lubie chodzic do biedronki. Czlowiek kupi caly kosz roznosci i zaplaci 14,34 :) Siedze wlasnie i jem platki z mekiem, i mysle sobie, ze czeka mnie dzis fajny dzien. Za chwile ide spotkac sie z kolezanka (z nia pojde na policje zglosic kradziez telefonu), potem mam spotkanie z kolezanka z podstawowki... no a na sam koniec odbieram Onego z dworca:) chyba powinnam zaczac czerpac sile ze spotkan z innymi ludzmi. Wczoraj mialam sabat czarownic- spotkalam sie w swietnej knajpie z trzema kupelami... Mozna by powiedziec, ze nie robie nic innego, tylko spotykam sie z ludzmi. Tylko, ze ja widze drugie dno tego wszystkiego. Kiedy tylko wiem, ze bede miala wolny dzien, natychmiast probuje go czyms wypelnic- czy to pranie i sprzatanie, czy wlasnie spotkania z ludzmi. Jedni nie moga to pisze do drugich. Bardzo nie lubie byc sama i wrecz dostaje ataku paniki na mysl, ze mam spedzic ze soba caly dzien. Takie to zycie jedynaczki wlasnie.
Skad wziac sile???
Autor: pika
19 kwietnia 2007, 15:05
Wczoraj bylam u swojego terapeuty. Bardzo wazne spotkanie dla mnie. Zaczelam od tego, ze opowiedzialam mu swieta... ze wrocilam jak zwykle poraniona, ze moja mama nie ma dla mnie litosci, ze dopierdala mi i nawet nie patrzy czy boli. I doszlismy do wniosku, ze czas na powazne kroki- bede musiala ograniczyc z moja mama kontakt:( Znaczy sie wiem, ze to jest dla mnie dobre i wlasciwe. Serce mi sie bedzie krajalo, na pewno bede miala wyrzuty sumienia, ale nie moge byc z nia blisko:( ograniczenie kontaktu bedzie polegalo na tym, ze nie bede na dlugo jezdzila do domu i najlepiej, zebym sama tam w ogole nie jezdzila kiedy jest mama. Tylko z kolezanka. Juz nie raz jej dawalam kolejna szanse, nie raz odpuszczalam slowa, ktore odzieraly mnie z radosci zycia, nie raz wyciagalam do niej reke. Po to, zeby znowu dostac po glowie. Po prostu narazie tak musi byc. I niech mnie ktos lepiej dopilnuje, zeby tak bylo, bo nie wiem czy dam rade. Druga wazna sprawa, to poczucie sily. Ja niestety czuje sie slaba. Na tyle slaba, ze czasami boje sie zycia. I jak typowe DDA przylegam do kogos. Cale zycie mialam facetow, z ktorymi tworzylam dosc hermetyczne zwiazki. Dzis moge powiedziec, ze nigdy nie bylam sama. I boje sie strasznie samotnosci. Smieszne to troche w kontekscie tego, ze jestem jedynaczka. Nie czuje sie silna, nie wiem nawet skad ta sile na codzien mozna czerpac, skad wziac poczucie pewnosci, ze dam rade. Zadanie od terapeuty, to aby porozmawiac z ludzmi skad oni czerpia sile... co im pomoglo lub pomaga wierzyc w siebie. Trudny orzech do zgryzienia, ale wiem, ze jest to sprawa, za ktora musze sie zabrac. Jestem teraz z Onym... musze czuc sie silna, zeby moc kochac. Zeby sie nie obawiac bez przerwy, ze on odejdzie, ze znajdzie inna, ze zapomni... Wiec bede szukac siebie.
Suczostwo sie szerzy.
Autor: pika
18 kwietnia 2007, 09:50
Moja wspollokatorka i przyjaciolka jak sie tutulowala, "zapomniala" mi powiedziec, ze jest dzis egzamin(wlasnie sie konczy). Suka jedna. Nie bylo mnie 3 tyg., wiedziala, ze nie wiem co sie dzieje. No ale kurwa sie nie pofatygowala, zeby mnie poinformowac. Kurwa no.
Przybita i steskniona
Autor: pika
17 kwietnia 2007, 22:38
Na samochod Ony mial na szczescie wykupione AC, wiec kasa bedzie zwrocona. Tylko, ze takiego samochodu juz chyba nie kupimy, bo za duzo z tym problemow, jak sie okazuje. Poza tym wlasnie wrocilam do Sopotu. W domu przywitala mnie wspollokatorka z mina, ktora jednozancznie pokazala, ze nie jest zadowolona, ze mnie widzi. Nie wiem dlaczego. Smutno i zle mi tu bez Onego. Ony chyba tez teskni, skoro dzwonil juz 6 razy... Moj Boze, to chyba naprawde jest milosc. Jestem przybita i steskniona.