Archiwum kwiecień 2007, strona 2


Ukradli nam samochod:((
Autor: pika
14 kwietnia 2007, 20:23
Jebani zlodzieje. Tydzien temu zajebali mi telefon.. a dzis zajebali Onemu samochod:(( pojechalismy na spacer do Lazienek, i jebani w centrum Warszawy, o 15 zajebali samochod:(( potem 3 godziny na policji... padam na twarz. Srebrne cudne BMW, pokochalam juz ten samochod:((
Cos nie gra....
Autor: pika
13 kwietnia 2007, 15:35
Wczoraj w nocy z Onym BARDZO powazna rozmowa. O tym, ze cos nie ten tego, no, jak to sie mowi, cos nie gra. BanSia mnie zainspirowala wczoraj swoim komentarzem- zaczelam myslec, czy to wlasnie nie jest tak, ze my nie mozemy wejsc do konca w ten nowy zwiazek, bo tkwimy myslami gdzie indziej. Hipoteza potwierdzona. Balam sie to powiedziec. Ale okazalo sie, ze sie rozumiemy. Poza tym docieramy sie. Ony mial wczesniej kobiete, ktora wszystko za niego robila i podtykala mu pod nos. Ja z kolei mialam takiego faceta. I scieramy sie, bo kazdy walczy o swoje. No ale... na sam koniec stwierdzilismy, ze bardzo sie kochamy, i chcemy ze soba byc, docierac sie, probowac. Ze milosc jest silniejsza od tych dupereli. I wierze, ze mamy racje.
Pieknie czy strasznie jest?
Autor: pika
12 kwietnia 2007, 11:41
Codziennosc moze byc wzruszajaca. Kiedy Ony wrocil do domu, od progu krzyknal "Ale tu pieknie posprzatalas"... przyszedl mnie pocalowac, przytulic. Potem wspolna kolacja, m.in. ze zrobionego przeze mnie szczupaka, Ony "Kochanie zrobic ci herbatki?" i poszedl obierac ziemniaki. "Ciesze sie ta codziennoscia z toba, ciesze sie, ze na mnie czekasz kiedy wracam do domu". Po obiedzie- Ony zmywal, ja wycieralam... "Najchetniej bym sie do Ciebie przutulil i polozyl w lozeczku". I jednoczesnie jego przyblizenia i oddalenia. Kiedy bylismy w Anglii nazywalam to przyplywami i odplywami (bo bylismy nad morzem). Na zmiane jest chlodny i cieply, czasami w ogole wylacza uczucia. Czesto mowi tonem nie znoszacym sprzeciwu, wymaga wiele... Boje sie jego chlodu, boje sie, ze kiedys w dalekiej nieokreslonej przyszlosci "po slubie" moglby pewnego dnia na stale zamrozic swoje uczucia. Wczoraj zrobilam mu test psychologiczny, nie powinnam byla, ale zrobilam. Byl to kwestionariusz stylow przywiazania, i okazalo sie, ze Ony prawie na rowni przywiazuje sie bezpiecznie i unikowo, co w praktyce oznacza, ze jednoczesnie czerpie satysfakcje z bliskosci emocjonalnej i jej unika. Eh, Ony jest z jednej strony cudowny, z drugiej zycie z nim moze byc ciezkie. I jest czasami. A moze to po prostu tak jest w zyciu? Placze sie juz.
Szczupak pieprzony
Autor: pika
11 kwietnia 2007, 15:54
Kupilismy wczoraj szczupaka do umazenia... Ja myslalam, ze Ony bedzie smazyl, Ony myslal, ze ja. Skonczylo sie na chwilowym obrazeniu. Ja bym usmazyla, ze nigdy wczesniej nie smazylam ryby... kurna, u mnie sie ryb nie jadalo nigdy. Wiec dzis, zeby zrobic niespodzianke postanowilam go usmazyc... zaczelam od zdejmowania skory :/ juz wiem, ze tego sie nie robi- ale wygladala tak nieapetycznie:/ no i teraz odstawilam na godzine w soli i pieprzu do lodowki... wszystko wg przepisu z netu. A potem w jajo i make i na patelnie... Mam nadzieje, ze sie uda:/ W ogole nie mam czym zablysnac, kiepawa ze mnie kuchareczka.
Mam juz dosc:(
Autor: pika
10 kwietnia 2007, 16:26
Normalna to ja nie jestem na pewno. Dzis mialam jechac do Trojmiasta, a Ony do siebie, no kolej rzeczy. Juz od rana czulam, ze bedzie ciezko. Kiedy tylko zamknelam za nim drzwi, zaczelam wyc... no plakalam na glos, krzyczac, wrzeszczac, ze juz tego dluzej nie wytrzymam. Serce mi krwawilo. Za chwile zadzwonil moj brat, ze zepsul mu sie samochod i on bedzie jechal jutro... no to ja smsa do Onego o tym... i on zawrocil i zabral mnie ze soba... Bo mialam w sumie jechac tylko na jutro na jedne zajecia zawiesc prace zaliczeniowa, ktorej i tak nie mam. Wiec w ten sposonb przedluzylam sobie ferie o tydzien, bo nastepne zajecia mam dopiero w srode. Znaczy mam te pojutrze, ale jasna sprawa, ze nie pojde... Nie wiem, dlaczego tak wylam... normalnie czulam jak mi sie serce rwie na kawalki, naprawde ciezko mi jest zyc na odleglosc... Mam tego dosc.