Archiwum 01 maja 2007


Rozwiazywanie problemu- METODA
Autor: pika
01 maja 2007, 16:38
Wlasnie usmazylam swoje pierwsze z zyciu placki ziemniaczane... wyszly pycha:) Chce zapisac sposob w jaki mozna rozwiazac lub chociaz spojrzec inaczej na problem, jest to cwiczenie, ktor poznalam na maratonie. Chce o nim pamietac i go nie zgubic. Nie ma chyba lepszej biblioteki:) Wiec cwiczenie zaczynamy od tego, ze wymyslamy problem, ktorym chcemy sie zajac. Nastepnie nadajemy temu problemowi jakis ksztalt- wyobrazmy go sobie najlepiej jak umiemy. Nastepnie trzeba wstac i "rzucic" ten ksztalt przed siebie na ziemie. Popatrz na ten problem-ksztalt ze swojej perspektywy, przyjrzyj mu sie bardzo dokladnie. Nastepnie zrob dwa kroki w lewo (po okregu otaczajacym Twoj problem) i spojrz na ten problem z perspektywy Madrego Starca. Przypatrz mu sie, zastanow sie co Madry Starzec o nim mysli. Potem znowu dwa kroki z lewo i spojrz na ksztalt z perspektywy Malego Dziecka, znowu mu sie przyjrzyj. To musi trwac conajmniej 2 minuty za kazdym razem, zeby dac sobie czas na wejscie w nowa perspektywe. Nastepnie dwa kroki w lewo i patrzymy na swoj problem z perspektywy Psa. Po dwoch minuatch znowu dwa kroki w lewo i przygladamy sie problemowi z perspektywy Szczesliwego Czlowieka. Po jakims czasie kolejne dwa kroki w lewo i spogladamy na nasz problem z ogromnej gory, najwiekszej na swiecie. Po dwoch minutach wracamy do swojej persektywy i znowu sie przygladamy swojemu problemowi. Zeby cwiczenie sie udalo, trzeba naprawde wstac i robic kolo wokol problemu trzeba rowniez ciszy i skupienia. Jak dla mnie metoda to dala fenomenalne rezultaty. Patrzylam na problem, ze oddalam sie od mamy jako corka. Mialam straszne wyrzuty sumienia z tego powodu, mimo, ze mama nie zachowuje sie wobec mnie ok. I wlasnie starzec mi powiedzial "Czasami musimy od czegos odejsc, zeby moc kiedys do tego wrocic". Wstrzasnelo to mna i sie juz nie martwie, mysle, ze on mial racje:)