Archiwum listopad 2006


Ogon swini
Autor: pika
28 listopada 2006, 02:10
W sumie tak to wlasnie teraz wyglada. Mam hustawki- raz swietnie, raz dol na maksa. Zadnych posrednich stanow. W piatek lece na weekend do Amsterdamu z Panem Zajetym. Chyba mozna by mnie nazwac dziwka nawet. Mama mi powiedziala, ze dla innych tak to moze wygladac. Tylko, ze ja go kocham. I wciaz czekam. Trudno, dopoki mi starczy sil bede czekac na niego... Tak ma byc i tak bedzie. I jeszcze cos... dzis mama mi powiedziala, ze lekarz jej powiedzial, ze moze w kazdej chwili umrzec... ale ja chyba... nie wiem. Po prostu w to nie wierze i wiem, ze wszystko bedzie dobrze. Bo bedzie. Zycie mam skrecone jak swinski ogon, ale wierze, ze cos sie w koncu wyprostuje. Trzymam kciuki za siebie. I nikt mi nie powie, ze nie wolno.
Bez tytułu
Autor: pika
21 listopada 2006, 21:02
Wiecie co? Czuje, ze stoje pod sciana. Kurwa no stoje no.
ptaszek
Autor: pika
17 listopada 2006, 20:07
Pisze do Was z Anglii, jestem wlasnie u niego... jest dobrze. Ja i on czujemy, ze wiele sie miedzy nami zmienilo. Nabralam dystansu- wczesniej tylko tak myslalam, teraz moglam juz sprawdzic, ze naprawde tak jest. On mowi, ze jej juz nie kocha. Wierze mu. Nie wiem, intuicja mi podpowiada, ze on nie klamie. Chyba jeszcze nigdy mnie nie zawiodla w takich sprawach, wiec jej wierze i w konswkwancji jemu. Nie planuje z nim calego zycia, bo nie wiem co bedzie za miesiac. Ja nawet nie wiem czy ja go na pewno chce. Ehhh.... poki ptaszek ucieka, chce go gonic. Kiedy juz mi wpadl w rece, nie wiem co z nim zorbic.
poGGaduszki
Autor: pika
05 listopada 2006, 12:50
Wczoraj z nim rozmawialam na gg... ... Najpierw zdanie: Rybko chce Ci cos powiedziec, ale musisz wiedziec, ze to jest na 100% prawda, ze nigdy nie oszukalbym Cie w tak bezczelany sposob... ... Ja cisza, bo nie wiedzialam co mam mu na to odpowiedziec. On dalej, ze z nia juz koniec. Ja wciaz cisza. Wiec on " Kiedy do mnie przyjedziesz i wtulisz sie jak lyzeczka to bede Ci do uszka szeptal jak bardzo Cie kocham"... Na co ja nic. Bo cieszyc sie mam? Wierzyc? Nie moge. Musze najpierw tego dotknac, potem bede sie cieszyc.
Sprzecznosci...
Autor: pika
04 listopada 2006, 19:38
Bilety kupione, za troche ponad tydzien lece. I wmawiam sobie, ze nie mam zadnych oczekiwan, ze niczego sie nie spodziewam... Ze jade go po prostu odwiedzic, dowiedziec sie czegos i powalczyc... W planach wycieczka do Londynu, powiedzial, ze zrobi wszystko, abym czula sie tam wspaniale. Tam = z nim. Jednak mowil to juz wczesniej, wiec nie ufam, nie wierze. W sumie to jestem sprzeczna jak cholera, ale z drugiej strony niech tak narazie bedzie...