Archiwum sierpień 2007


Poczatki konca
Autor: pika
31 sierpnia 2007, 14:42

No i zostal mi troche ponad tydzien w Londynie. Na podsumowania za wczesnie, ale wiem, ze ten wyjazd dal mi o wiele wiecej niz oczekiwalam.

Poki co powoli sie ze wszystkim zegnam, a juz najbardziej ze swoimi nierealistycznymi wyobrazeniami i pomyslem, ze moze jak znowu uciekne, to bedzie lepiej... Narobilam glupstw, ale na szczescie zasad do konca nie zlamalam. Swoich znaczy:) 

Sposob na siebie
Autor: pika
28 sierpnia 2007, 13:47

Staram sie uspokoic, wyciszyc...

Ciezkie dwa tygodnie przede mna. Kolezanka, z ktora sie ostatnio blisko trzymalam, wyprowadzila sie na drugi koniec Londynu. K. w piatek odchodzi z pracy. No i manager ulozyl mi naprawde beznadziejny grafik... Szczerze mowiac, to wolalabym wracac do Polski juz, a nie za dwa tygodnie, ale wiem, ze i ten czas mnie czegos nauczy. Zachartuje.

Staram sie wyciszyc jak umiem- rano poszlam do sklepu po pyszne sniadanko, chwile pogadalam z Onym, czytam ksiazke- wywiad z Kapuscinskim "Nie ogarniam swiata"...

 

Ony nam w miedzyczasie organizuje wakacje, ciesze sie, ze sie tym zajal :) Wiec na 99% wyjezdzamy 12 wrzesnia na 2 tygodnie do Turcji, do podobno pieknego regionu o nazwie Alanya. Mysle, ze te dwa tygodnie tylko ze soba w zupelnie odrealnionych warunkach moze nam pomoc (a szczegolnie mi) w ponownym przyzwyczajeniu sie do siebie. Szczerze mowiac, to chyba nawet nie moge sie doczekac...

Szukam zapomnienia...
Autor: pika
27 sierpnia 2007, 00:13

Chyba ktos o mnie mysli tam na gorze, i zostaje powoli zmuszona do zejscia na ziemie... Do dupy z tym wszystkim, ale wiem, ze wyjdzie mi na dobre. Chyba wrecz sama zacisne zeby i pomoge.

 

Wiec za dwa tygodnie o tej porze bede juz w Polsce. Wcale sie nie ciesze. Plan taki, ze jesli poczuje, ze to nie to, to biore dziekanke i wracam  polowie pazdziernika. Jak Boga kocham zrobie tak.

 

No a zeby nie bylo juz tak zupelnie, ze jest zle, to dzis bylam na Nothing Hill Carnival. Czegos takiego nigdy jeszcze nie widzialam... 2 miliony ludzi na ulicach tanczacych w rytm muzyki. Nieee, tego nie da się opisac po prostu… Ludzie we wszystkich zakamarkach dzielnicy, w każdej uliczce inny DJ, inna muzyka… Atmosfera jest tak porywajaca, ze cialo samo się kolysze. Jutro ide na ciag dalszy- mam nadzieje, ze będzie jeszcze lepiej.

 

To mi pomaga zapomniec. 

 

...
Autor: pika
24 sierpnia 2007, 01:12

Wszystko mi sie spieprzylo...

Kupilam bilet do Polski- przylatuje 9 wrzesnia. 

Zmienily mi sie priorytety, juz nie chce tego co wczesniej. Kurwa wszystko mi sie zmienilo. Nie ciesze sie, ze wracam, nie ciesze sie, ze zobacze Onego... Mam obsesyjne mysli tym, zeby mimo wszystko tu zostac, pierdolnosc wszystko, wziac dziekanke i poszukac siebie. Bo definitywnie juz nie jestem ta osoba, ktora bylam przed wyjazdem.

Sytuacja sie powtarza- kiedy mam to co chcialam, chce uciec...

 

Moj Boze pomoz mi dowiedziec sie, czego chce naprawde. 

 

Nie. Jedno sie zmienilo. Mimo tej pojebanej sytuacji, czuje, ze jestem silna, ze podolam i znajde to czego chce. I bede umiala o siebie zadbac. Juz sie nie boje, dam rade. 

Zmiany, zmiany....
Autor: pika
22 sierpnia 2007, 01:22

Ja nigdy szczegolnie wybitna nie bylam, jesli chodzi o szkole. Jezu, ale wlasnie sie dowiedzialam, ze mam srednia 5,13 z zeszlego roku akademickiego!!! Malo nie padlam na zawal. Nie no, jesli mi sie dostanie rykoszetem do tego stypendium naukowe, to chyba umre naprawde. Ze smiechu.

 

Oprocz tego moi Panstwo, rzucam sie na baaardzo gleboka wode. Od pazdziernika wprowadzam sie do Onego. Podjelismy ta decyzje doslownie przed chwila... I od razu zapisalam sie na zajecia w trybie zaocznym, coby nie bylo watpliwosci. Co ma wisiec nie utonie, jak ma nam sie nie udac, to lepiej teraz niz za rok. Kropka, end of conwersation.