Archiwum czerwiec 2007


Pierwszy krok
Autor: pika
29 czerwca 2007, 00:40
Stalo, sie pierwszy krok wykonany- Ony poszedl dzis na AA... jutro i pojutrze tez ma isc... mowi, ze bylo strasznie, ale nie zamierza sie poddac. Ja naprawde w niego wierze, co nie zmienia faktu, ze zdrowy rozsadek zachowuje... w koncu moj tata pil przez prawie cale moje zycie, no ale w koncu po kilku probach przestal 8 lat temu i od tamtej pory ani jednej wpadki nie mial. Wiem co oznaczaja sildla nalogu, znam i teorie i praktyke (w sensie bycia corka chorego)... i wiem, ze moze sie udac. Trzymajcie kciuki...
Bez tytułu
Autor: pika
28 czerwca 2007, 11:55
Zapomnialam o Bogu, zapomninam codziennie... Kiedys bylam tak blisko, teraz szkoda mi czasu na chocby chwile modlitwy. Juz nawet nie mam wyrzutow sumienia, za duzo czasu minelo od momentu kiedy bylam z Nim blisko. Ale nie chce sie do niego zwracac w trudnym momencie- bo szacunek wciaz mam, i nie chce byc corka marnotrawna. Trudna kwestia.
kochaj mnie....
Autor: pika
26 czerwca 2007, 00:39
"kochaj mnie.... kochaj mnie nieprzytomnie... jak ksiezyc w oknie smiej sie i placz... na linie nad przepascia tancz... az w jedna krotka chwile, pojmiesz po co zyjesz..." Dzis sluchalam polskiego radia- dziwne uczucie siedziec w Londynie i slychac radia po polsku, ale... chyba byl koncert zyczen dla mnie. Splakalam sie... "Again" Lennego Kravitza czy "I don't wonna miss a thing" Aerosmith rozalilo mnie, ale "kolysanka dla nieznajomej" mnie powalila na kolana doslownie. Lkalam w poduszke... Boze jak dobrze, ze dobrych przyjaciol poznaje sie w biedzie. Jak za dotknieciem czarodziejskiej rozdzki odezwalo sie do mnie gorno zyczliwych osob, akurat kiedy jestem w potrzebie. Nawet moja promotorka powiedziala, ze we mnie wierzy, i ze wpada do Londynu na przelomie lipca i sierpnia, i zebym dala znac to sie spotkamy... Ale najwazniejsza byla dla mnie rozmowa z Emka. Emus, dziekuje Ci za szczerosc. Znalazlas to wyczucie- czasami trzeba powiedziec komus co sie mysli, ale tak zeby nie kopac lezacego. Nie wyrzadza sie tym krzywdy- mozna nie byc gotowym na walenie obuchem w leb. Dzieki Bogu to rozumiesz i rozmowa z Toba mi dala energie, mimo, ze powiedzialas w rezultacie co myslisz. Przynajmniej tak mi sie wydaje:) serce me kwiczy az z wysilku, ale kochac nie przestaje. Co za kurestwo no, zebym tak umiala po prostu wylaczyc emocje, tak po prostu znalesc pstryczek. A ja sie czuje slabsza niz kiedykolwiek, nie mam zadnej bariery ochronnej, wszystko mnie dotyka do zywego... Boli kazdy dzien, prawie kazda godzina... Co bedzie dalej? Czy zwycieze? Czy milosc da rade tym wszystkim trudnosciom? Nie watpie, no kurwa znajac siebie nie watpie, ze da rade. Czasami bym wolala juz nic nie czuc.
Bez tytułu
Autor: pika
22 czerwca 2007, 17:17
Rozmawiamy. Dla mnie to jest najwazniejsze- nienawidze ciszy i zawieszenie w prozni. Nie wiem co bedzie dalej, ale przynajmniej juz nie cierpie tak bardzo. Deszcz stuka w okno... Dzis odebralam pierwsza wyplate- 138 funtow, z czego 70 mieszkanie, 15 transport, i zostaje mi ok. 50 funtow :( nic nie odloze. Dalej mysle o zostaniu tu i mysle ze to zrobie jesli z Onym nie wyjdzie. Tu szybciej wylize rany i szybciej dojde do siebie... Tylu facetow sie tu kolo mnie kreci, co drugi dzien ktos chce zebym zostala jego zona- i wcale nie przesadzam, dzis facet w centrum Londynu jechal samochodem pod prad przez 10 min i blagal mnie o numer telefonu... A ja mam ich wszystkich gleboko w dupie, kiedy ide to patrze w chodnik bo mnie nikt nie interesuje. Tylko Ony.
Bez tytułu
Autor: pika
20 czerwca 2007, 00:25
Sto razy dziennie zagladam do swoich telefonow, czy Ony aby moze przypadkiem... ale nie. Ony sie nie odzywa. A ja sto razy dziennie siegam po telefon z zamiarem zadzwonienia, narazie udaje mi sie powstrzymac. W sumie to sama zaczynam tracic cel z oczu, ale wiem, ze jest sluszny, wiec trwam... co bedzie dalej? Nie wiem. Tlumacze sobie, ze tyle w ten sposob moge dac nam jeszcze szanse. Jesli i tym razem znowu bym mu odpuscila, pewnie nic by sie dalej nie zmienialo... Nie wiem jaka taktyka podziala. Kurwa on tak chcial sie leczyc, z takim zapalem opowiadal o tym jak pojdzie na AA, mowil, ze zrobi to dla nas, dla naszych dzieci... Bylismy u psychologa- ona mi powiedziala, ze nie mam sie o co martwic, ze on jest na dobrej drodze. A psycholog to autorytet w skali kraju. Wiec co sie stalo? Dlaczego nie podzialalo, skoro mial i motywacje i checi?... nie umiem znalesc odpowiedzi. Moze teraz go ruszy? Dzis zaczelam myslec o tym, zeby zostac w Londynie dluzej... moze dowiedziec sie jak tu sie studiuje psychologie? Kusi mnie to. Bo jak nie do Onego, to nie mam do czego wracac. Na pewno bede to bardzo, bardzo powanie rozwazac, jesli nie wyjdzie nam... na koniec sms od Onego, kiedy wyjezdzal z Londynu, jakies niecale 2 tyg. temu "KOtku bardzo Cie kocham. Teraz kiedy z minuty na minute jestem coraz dalej zdaje sobie sprawe jak wazna jestes w moim zyciu. Niegdy chyba nikogo nie kochalem wiesz. Milosc to cudowne uczucie i chce zeby trwalo wiecznie. Twoj M."