Archiwum czerwiec 2006


poszukiwanie....
Autor: pika
29 czerwca 2006, 08:16
Wiec pochodze z ponad 30 tysiecznego misteczka na Mazurach, jest tu kilka podsawowek, kilka szkol ponadpodstawowych, jedna fontanna, dwa skrzyzowania swietlne, jedna rzeka, dwa jeziora... i ani jeden sklep wktorym moglabym kupic walizke a kolkach!!!! W zwiazku z powyzszym udaje sie dzis do Olsztyna (godzina drogi) w poszukiwaniu owej walizki...
wywrotka!!!
Autor: pika
28 czerwca 2006, 12:58
Dzis mam smutny dzien. Nie chcemi sie rozmwaic, nie chce mi sie opalac, nie chce mi sie nawet z lozka wstawac... Chyba musze w koncu odchorowac te wszystkie stresy ostatnich dni, tygodni... No jak by tu nie spojrzec moje zycie wywrocilo sie do gory nogami... Mialam chlopaka-narzeczonego-meza to nie mam, mialam konkretne plany na przyszlosc to nie mam, mialam dobry seks- nie mam, mialam sie do kogo przytulic w lozku przed zasnieciem to nie mam... no wiele sie zmienia. Tylko czasami zastanawiam sie czy to juz wszystko? Jak na teraz oczywiscie. Bo ja chyba na teraz wiecej juz nie moge... a poki co to ciesze sie Mazurami...
plazowanie
Autor: pika
27 czerwca 2006, 14:29
Staram sie korzystac z ostatnich dni w domu... za tydzien jade do tego Londonu, a tam to juz tylko zapipeprz mnie czaka (mam nadzieje oczywiscie)... wlasnie wrocilam z nad jeziora, wypluskalam sie za wszystkie czasy... to jest niesamowite jakie jeziora maja dziwny, piekny zapach... luboe oczywiscie ten morski zapaszek jodu i plazy, ale nic nie dorowna zapachowi jeziora...mmmmm... kocham Mazury, uwielbiam tu byc, ale zyc narazie bym nie mogla... za malo sie dzieje. Zdecydowanie za malo. No ale jak na wakcje w zupelnosci wystarczy:)
po dupie
Autor: pika
22 czerwca 2006, 20:02
Beznadziejnie jest dostac "po dupie" od faceta. No beznadziejnie.
Bez tytułu
Autor: pika
20 czerwca 2006, 17:41
Moi Mili!!! Zycie me sie zmienilo o 180 stopni... staram sie przyzwyczaic do nowych warunkow i chyba nawet niezle mi idzie... np w sobote rano pojechalysmy do Jarocina (z Trojmiatsta) na koncert z chlopakami... nic to, ze w poniedzialek byl egzamin... pojechalysmy i bylo zajebiscie, poznalam caly zespol, chlopaki okzali sie swietni, bardzo im sie spodobalysmy. No taki maly szkopol to tylko to, ze wszyscy oprocz Adama maja rodziny... no coz. Od zajetych WARA. Taka moja zasada i odpuszczac nie bede. Poza tym, to jutro koncze sesje, i ide sie dobrze zabawic. Od razu mowie, ze bede pic bez opamietania:)! A co mi tam... no a 3 lipca lece do Londynu, potem jade pod London i tam tez zamierzam sie dobrze bawic, no ale przede wszystkim szukac pracy... O N wciaz pamietam, w piatek bedziemy razem sparzatac nasz pokoj w akademiku, bo trzeba go oddac w jakim przyzwoitym stanie. Nie wiem jak to zniose, caly dzien z nim... szczegolnie, ze mam teraz straszna ochote na jkiegos faceta, a on jest sprawdzony w takich sprawach(az mi sie wnetrznosci wykrecaja jak o tym pomysle), wiec sytuacja jest trudna... hmmm.. moze jutro na imprezie sytuacja sie rozwiaze;)) ps. dziekuje tym, ktorzy do mnie pisali, trzymali na mnie kciuki... w takich trudnych chwilach wirtualni znajomi sa bardzo potrzebni. DZIENKS