Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
30 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13
|
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
Archiwum 13 maja 2007
W koncu zdobylam sie na szczera rozmowe z mama. Powiedzialam jej dlaczego jej nie
odwiedzam, dlaczego sie separuje... Zapytalam "Mamo zastanow sie, czy to normalne, ze
dziecko musi sie separowac od rodzicow aby moc normalnie zyc??" I wtedy mama pekla i
do przyznala mi wszystko, ze mnie krzywdzila i nadal krzywdzi, ze robila mi
na przekor, ze popelnila wiele bledow... Plakala i zapytala mnie czy naprawde
byla najgorsza matka. Ja zgodnie z prawda nie zaprzeczylam, tylko powiedzialam, ze
byla mama trudna i ze popelnila wiele bledow. Wymagalo ode mnie duzo silnej woli, zeby
nie zaprzeczyc od razu, tylko zacisnac zeby i powiedziec prawde. Mama mnie za wszystko
przeprosila i powiedziala, ze mnie bardzo kocha, ze jest ze mnie dumna i ze jestem
taka jaka ona mnie sobie wymarzyla. Choc, jak dodala, nie ma w tym jej zaslugi.
Troche stanela prawdzie w oczy, nie wiem czy trwale, czy tylko chwilowo, ale stalo sie
dla mnie cos waznego. Przyznala mi racje- juz nie musze sie zastanawiac tak jak
wczesniej czy moze ja sobie tego wszystkiego nie wymyslam. Nie wymyslam. Jasno
potwierdzila, ze mnie skrzywdzila. Chociaz tyle. Staram sie nie cieszyc, zeby
potem nie czuc wielkiego rozczarowania jak sie okarze, ze to tylko chwilowe olsnienie.
Ale przynajmniej pdzyskalam spokoj ducha.