Archiwum 12 kwietnia 2007


Pieknie czy strasznie jest?
Autor: pika
12 kwietnia 2007, 11:41
Codziennosc moze byc wzruszajaca. Kiedy Ony wrocil do domu, od progu krzyknal "Ale tu pieknie posprzatalas"... przyszedl mnie pocalowac, przytulic. Potem wspolna kolacja, m.in. ze zrobionego przeze mnie szczupaka, Ony "Kochanie zrobic ci herbatki?" i poszedl obierac ziemniaki. "Ciesze sie ta codziennoscia z toba, ciesze sie, ze na mnie czekasz kiedy wracam do domu". Po obiedzie- Ony zmywal, ja wycieralam... "Najchetniej bym sie do Ciebie przutulil i polozyl w lozeczku". I jednoczesnie jego przyblizenia i oddalenia. Kiedy bylismy w Anglii nazywalam to przyplywami i odplywami (bo bylismy nad morzem). Na zmiane jest chlodny i cieply, czasami w ogole wylacza uczucia. Czesto mowi tonem nie znoszacym sprzeciwu, wymaga wiele... Boje sie jego chlodu, boje sie, ze kiedys w dalekiej nieokreslonej przyszlosci "po slubie" moglby pewnego dnia na stale zamrozic swoje uczucia. Wczoraj zrobilam mu test psychologiczny, nie powinnam byla, ale zrobilam. Byl to kwestionariusz stylow przywiazania, i okazalo sie, ze Ony prawie na rowni przywiazuje sie bezpiecznie i unikowo, co w praktyce oznacza, ze jednoczesnie czerpie satysfakcje z bliskosci emocjonalnej i jej unika. Eh, Ony jest z jednej strony cudowny, z drugiej zycie z nim moze byc ciezkie. I jest czasami. A moze to po prostu tak jest w zyciu? Placze sie juz.