Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
30 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25
|
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
Archiwum 25 maja 2007
Jeszcze kilkanascie godzin temu bylam bardzo zestresowana swoim wyjazdem do Londynu...
A dzis? Nawet nie wiem jak to opisac... po prostu rozsadza mnie radosc, czuje, ze
dam sobie rade, czuje, ze czeka mnie tam cos wspanialego- miltikulturowe miasto,
ktore kryje w sobie wiele tajemnic... Jest w tym cos bardzo pociagajacego. Czuje
sie pewna siebie- wiem, ze dam sobe rade. Czuje, ze swiat stoi przede mna otworem,
tyle jeszcze wspanialosci ze swojego zycia jest przede mna nieodkrytych... wszystko
to podpowiada mi moja intuicja... No i jest jedno ALE. Rok temu czulam sie dokladnie
tak samo... tylko, ze czas pomiedzy wtedy a dzis zaliczam do najtrudniejszych w moim
zyciu... nie chce, aby to sie okazalo jakas prawidlowoscia w moim zyciu, czerwiec-
czuje sie wolna i szczesliwa, od jesieni- ... Musze sie zastanowic jak zatrzymac ten
stan, lub jak on jest wywolany... Chce sie tak czuc zawsze. Czuje jak rosna mi skrzydla...