Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
27 |
28 |
29 |
30 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14
|
15
|
16
|
17
|
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
Archiwum grudzień 2006, strona 1
Dzis czeka mnie swietny dzien... za chwile lece na ostatnie zakupy swiateczne, a potem
spotykam sie na Wigilii z dziewczynami... urzadza ja jedna z kolezanek, powiedziala,
ze mamy dzis caly dzien nic nie jesc... bo bedzie pyszne jedzonko. Wiec chyba
zgodnie z zaleceniami sie przeglodze:) juz jutro jade do domu, nie wiem jak bedzie...
Matka sie na mnie obrazila, nie dzwoni do mnie juz od prawie 2tyg.(a ma darmowe),
moge miec ciezka przeprawe na dzien dobry... Ehhh. Juz niedlugo bede miala swoja
rodzine, mam nadzieje.
Tylko z Wami mam odwage sie podzielic... dostalam wspaniala wiadomosc!!!! cudowna!!!
Nie napisze co, bo mimo, ze studiuje psychologie i nie wierze w takie glupoty na
glos powiem co sie stalo dopiero jak stanie sie tak juz NA PEWNO.
Nie pamietam, kiedy ostatnio bylam na kacu... na pewno wyszlam z wprawy, bo czuje
sie jakbym umierala, a wypilam cos kolo 2 piw :/ co za zycie. Co do poprzedniej notki
i komentarza iwci. Masz zupelna racje - nic nie usprawiedliwia rodzicow, ktorzy
znecaja sie nad swoimi dziecmi. Dlatego wlasnie te wyklady sa dla mnie tak trudne,
bo jak sie okazalo z jednej strony mialam ojca alkoholika, a z drugiej niezrownowazona
psychicznie matke. Z depresja na dokladke. A poniewaz jestem jedynaczka, to musialam
byc bardzo samotna. Wiecie, to jest bardzo trudny orzech do zgryzienia, bo ja mam
do mamy i tak duzo zlosci (zawsze mialam), ale teraz to ja juz nie moge jej zniesc,
szczegolnie, ze ona zachowuje sie wobec mnie skandalicznie. Wiec sami widzicie...
zamiast isc zwawo i z ufnoscia w zycie, ja utknelam gdzies po drodze. I ani rusz
dalej, tak czuje. I nie ma zdania "dziewczyno wyluzuj!zycie jest piekne!", bo
to powoduje u mnie odruch wymiotny, ze tak to nazwe. Czuje, ze musze najpierw
poukladac te puzzle.
Musze Wam powiedziec, ze to cale studiowanie psychologii jest dosyc meczace dla
tych, ktorzy maja jakies przezcia za soba... Mam np. takie wyklady, o przemocy
w rodzinie wobec dzieci. Wyklad szalenie interesujacy, ALE... na kazdym wykladzie
przezywam szok, bo jak sie okazalo, jestem dzieckiem wobec ktorego stosowano
przemoc psychiczna... nagle mi sie przypomnialo jak mama mnie zamykala w lazience
ze zgaszonym swiatlem za kare, jak mowila, ze jestem najgorsza corka jaka mogla
sobie wyobrazic i ze kazdy inny (tu padala lista osob) by mnie zatlokl na smierc.
I naprawde nie pochodze z jakiejs patologicznej rodziny. Zreszta to jest chyba tez
moj osobisty mit. W kazdym razie jest to trudne, bo wiem dobrze, ze aby pomagac innym
musze najpierw byc swiadoma siebie. Czasami az do bolu.
Matko! Przeciez ida swieta... rok temu, juz kilka tygodni wczesniej sie przygotowywalam,
kupowalam prezenty... a teraz nawet sie nie ciesze. W domu mam chlod emocjonalny
jak nigdy wczesniej, matka bez przerwy mnie obraza, poniza, dowala mi, wyskakuje
z jakimis przeterminowanymi pretensjami... Nie wyobrazam sobie, ze w tym roku bedzie
tak jak zawsze. Bedzie inaczej. Ja bede inna. Dobra, r mi sie dogotowuje, ide
posmakowac cynamonu....