Linki
- Poznaje
-
- Zagladam codziennie
-
Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
27 |
28
|
29 |
30 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11
|
12 |
13
|
14
|
15
|
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
Najnowsze wpisy, strona 31
Musze Wam powiedziec, ze to cale studiowanie psychologii jest dosyc meczace dla
tych, ktorzy maja jakies przezcia za soba... Mam np. takie wyklady, o przemocy
w rodzinie wobec dzieci. Wyklad szalenie interesujacy, ALE... na kazdym wykladzie
przezywam szok, bo jak sie okazalo, jestem dzieckiem wobec ktorego stosowano
przemoc psychiczna... nagle mi sie przypomnialo jak mama mnie zamykala w lazience
ze zgaszonym swiatlem za kare, jak mowila, ze jestem najgorsza corka jaka mogla
sobie wyobrazic i ze kazdy inny (tu padala lista osob) by mnie zatlokl na smierc.
I naprawde nie pochodze z jakiejs patologicznej rodziny. Zreszta to jest chyba tez
moj osobisty mit. W kazdym razie jest to trudne, bo wiem dobrze, ze aby pomagac innym
musze najpierw byc swiadoma siebie. Czasami az do bolu.
Matko! Przeciez ida swieta... rok temu, juz kilka tygodni wczesniej sie przygotowywalam,
kupowalam prezenty... a teraz nawet sie nie ciesze. W domu mam chlod emocjonalny
jak nigdy wczesniej, matka bez przerwy mnie obraza, poniza, dowala mi, wyskakuje
z jakimis przeterminowanymi pretensjami... Nie wyobrazam sobie, ze w tym roku bedzie
tak jak zawsze. Bedzie inaczej. Ja bede inna. Dobra, r mi sie dogotowuje, ide
posmakowac cynamonu....
No tak. Przede mna trudne dni. Ale mam naladowane akumulatory. Mam nadzieje, ze na tyle
iz uda mi sie wytrzymac te 3 tygodnie. Wciaz wierze, wierze, ze on bedzie w koncu
tylko moj. Wierze w to, ze on mnie kocha i wiem, ze ja kocham jego. A ze pojawily
sie nowe klodziska pod nogami? Zycie nas zaskakuje, czasami wydaje sie byc za trudne
i za niesprawiedliwe. Ja wierze, ze tym razem, wszystko bedzie dobrze. Kiedys, w koncu.
Choc sa wzloty i upadki, choc w ciaglej hustawce uczuc jestem to kocham. Kocham i
mi ta milosc szybko nie przejdzie... Znam siebie i wiem, ze cos mocnego mnie za
serce zlapalo. Nie wiem co bedzie, ale wdzieczna jestem za
kazdy dzien, niczego tez nie zaluje. To na dzis.
W sumie tak to wlasnie teraz wyglada. Mam hustawki- raz swietnie, raz dol na maksa.
Zadnych posrednich stanow. W piatek lece na weekend do Amsterdamu z Panem Zajetym.
Chyba mozna by mnie nazwac dziwka nawet. Mama mi powiedziala, ze dla innych tak
to moze wygladac. Tylko, ze ja go kocham. I wciaz czekam. Trudno, dopoki mi starczy
sil bede czekac na niego... Tak ma byc i tak bedzie. I jeszcze cos... dzis mama mi
powiedziala, ze lekarz jej powiedzial, ze moze w kazdej chwili umrzec... ale ja
chyba... nie wiem. Po prostu w to nie wierze i wiem, ze wszystko bedzie dobrze.
Bo bedzie. Zycie mam skrecone jak swinski ogon, ale wierze, ze cos sie w koncu
wyprostuje. Trzymam kciuki za siebie. I nikt mi nie powie, ze nie wolno.