Linki
- Poznaje
-
- Zagladam codziennie
-
Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
28
|
29
|
30
|
31 |
01 |
02 |
03 |
04
|
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
01 |
Najnowsze wpisy, strona 11
Dobiega konca moj ostatni dzien w Polsce, na jakis czas... Zaraz ugotuje ostatni obiad,
dopakuje ostatnie rzeczy do walizki i jutro o 10:15 lece... Dziwnie sie czuje,
mozna by powiedziec, ze niezadowolona jestem. A bo Onego opuszczam (bedzie
mnie odwiedzial....hmmm... wcale mnie to nie pociesza), a bo bede harowac jak dziki
wol, a bo nikogo bliskiego ze mna nie bedzie... Marta w duzym miescie:) Niniejszym
otiwieram cykl o powyzszej nazwie na swoim blogu. Oby mnie Londyn pochlonal...
Jadąc autobusem na Mazury, do domu, bylam wzruszona. Kocham swoje strony, zdziwione
krowy przy drodze, nielad w rowach, pijaczkow spod jedynego sklepu we wsi...
Piekne krajobrazy, zapach jakiego nie ma nigdzie w Polsce... Chcialabym, zeby moj
przyszly maz takze pokochal to miejsce i chcial tu ze mna przyjezdzac. W domu
troche mi dziwnie, rodzice ewidentnie ucieszeni, skacza kolo mnie, nie moga sie
nacieszyc. No coz... przez pol roku zobacza mnie na 1,5 dnia. Ale czuje sie obco,
czuje w sobie zlosc. Ale tez umiem ja opanowac- z tego sie bardzo ciesze. Jutro
dzien z rodzicielami w ukochanym miasteczku...
Przed chwila wrocilam do domu z zajec o żałobie. Bylo naprawde bardzo intensywnie,
wielu ludzi sie otworzylo... A ja? Ja siedzialam i dusilam sie ze swoimi myslami,
zastanawialam sie czy inni slysza jak mocno bije moje serce... Przypomnialo mi sie
cos bardzo przykrego. Przenioslam sie znowu do tego wieczoru, kiedy dowiedzialam sie,
ze moj brat nie zyje. Co prawda cioteczny, ale dla mnie jak rodzony. Pamietam rozpacz,
bol, poczucie beznadziei... I moja mama. W godzine byla juz spakowana i pojechala
pomagac cioci, a mi zostawila zapas relanium na tydzien, nasilniejsza dawke, i
kazala brac trzy razy dziennie. Do domu wrocila za okolo dwa miesiace... Ja mialam
za tydzien studiowke, matury niedlugo... To byl koszmar. Zostalam z ojcem, ktory
udawal, ze nic sie nie stalo. Zostalam sama. To samo bylo kiedy w szpitalu
umierala moja najukochansza przyjaciolka... na bialaczke... Mama pojechala do kolezanki
na weekend. Moj najebany tata sie smial, kiedy mu powiedzialam, ze Monika umiera. Kiedy sie
dowiedzialam- bylam sama. Rozpacz nie do opisania. I poszlam do szkoly, co mialam
zrobic... Mamo nie wiem czy bede umiala Ci to wybaczyc.
Ehhh... o sprawach damsko-meskich mozna pisac elaboraty jeden po drugim. A my wlasnie
przechodzimy walke o wplywy... juz dlugo walczymy, ani ja ani on nie dajemy sobie
wejsc na glowe... Meczy to mnie strasznie, ale widze, ze to jeszcze troche potrwa.
Patrzcie jaki ten swiat glupi... Ludzie maja tendencje myslec, ze psycholodzy
(a juz chyba moge sie zaliczyc do ich grona powoli) znaja recepte na zycie. A gowno
prawda. Ehhh... Musze sie chyba isc wyzloscic do lasu, bo mi zaraz nerwy uszami
zaczna parowac.
Nie chcialam tego pisac, bo balam sie ze jak juz napisze....... Ony pojechal na
dwudniowy splyw Krutynia. Z kolega, ktory ma swoj kajak, i juz kiedys plynal.
I ostatni raz gadalam z Onym w piatek, mial zadzwonic w sobote... teraz jest niedziela
wieczor... Oboje maja wylaczone telefony. Ony nigdy nie wylacza telefonu. Dzwonilam
do mamy Onego, zeby sie dowiedziec, czy moze przyjechal...NIE... Bedziemy obie mialy
nieprzespana noc. Ony NIGDY wczesniej tak nie robil, to nie w jego stylu... Boje sie.
Nie wiem co mam zrobic... Kiedy zglasza sie zaginiecie?? Boze:( :( :( nie chce
nawet o tym myslec. Boje sie :( :( :( :( :( :( :( :( :( Dzis mial wrocic, a jest juz
noc.............