Linki
- Poznaje
-
- Zagladam codziennie
-
Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
30 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19
|
20 |
21 |
22 |
23
|
24
|
25
|
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
Najnowsze wpisy, strona 12
Jeszcze kilkanascie godzin temu bylam bardzo zestresowana swoim wyjazdem do Londynu...
A dzis? Nawet nie wiem jak to opisac... po prostu rozsadza mnie radosc, czuje, ze
dam sobie rade, czuje, ze czeka mnie tam cos wspanialego- miltikulturowe miasto,
ktore kryje w sobie wiele tajemnic... Jest w tym cos bardzo pociagajacego. Czuje
sie pewna siebie- wiem, ze dam sobe rade. Czuje, ze swiat stoi przede mna otworem,
tyle jeszcze wspanialosci ze swojego zycia jest przede mna nieodkrytych... wszystko
to podpowiada mi moja intuicja... No i jest jedno ALE. Rok temu czulam sie dokladnie
tak samo... tylko, ze czas pomiedzy wtedy a dzis zaliczam do najtrudniejszych w moim
zyciu... nie chce, aby to sie okazalo jakas prawidlowoscia w moim zyciu, czerwiec-
czuje sie wolna i szczesliwa, od jesieni- ... Musze sie zastanowic jak zatrzymac ten
stan, lub jak on jest wywolany... Chce sie tak czuc zawsze. Czuje jak rosna mi skrzydla...
Ach nie napisalam tu o jednym... Za tydzien koncze juz szkole, a za dwa o tej porze
bede sie przechadzala po Londynie w poszukiwaniu pracy:) boje sie, przyznaje, ale
jestem zdeterminowana, zeby sobie poradzic. Jak nie znajde pracy w Londynie, to pojade
do innego miasta... jestem zaprawiona w boju po poprzednich wakacjach:) ale
nie zostawie Was- poniewaz najwazniejszym kryterium pokoju, ktory zamierzam
wynajac, zaraz po lozku i oknie:) jest wlasnie internet. Moze sie zdazyc, ze bede tam
sama, wiec moim jednynym towazyszem, przynajmniej na poczatku bedzie internet.
Teraz mam taki plan, ze chce sobie pozyc - codziennie kilo truskawek,
plazowanie... Musze wypoczac zanim tam wyjade. Bilety kupione na 5 czerwca...
Dzis obudzilam sie o 5 rano, bo Ony musial jechac dzis do pracy, i bardzo zle sie
czulam. W sensie, ze bylo mi niedobrze... nie moglam przez to zasnac, jednak po dluzszej
chwili udalo mi sie to... Budzik drugi raz mnie obudzil- czas wstawac na zajecia!!!
I niestety nie przeszlo mi to "niedobrze"... Czuje sie okropnie:/ Mam ochote dzis
nie wstawac z lozka, a akurat dzis musze- zaraz ide na wyklad, potem przygotowujemy
z dziewczynami projekt na zaliczenie na jutro no i w koncu bede sie uczyla na
egzamin, ktory tez mam jutro:/ Kiedys codziennie mialam nudnosci od rana do wieczora,
ale udalo mi sie to wyleczyc... juz nie pamietam jak sobie z tym radzilam, a juz
zupelnie nie wyobrazam sobie jak ja moglam z tym zyc:/ zle sie czuje:/
Wstalam rano i przypomnialo mi sie, ze obiecalam mamie, ze z nia pogadam. I tak
przekladalam to z dnia na dzien. Wzielam do reki telefon, zeby puscic do niej
sygnal - i w tym momencie ona do mnie zadzwonila. Po naszej ostatniej rozmowie, kiedy
jej powiedzialam, ze musze sie od niej odizolowac aby moc normalnie zyc nie wiedzialam
za bardzo jak mam z nia rozmawiac... i okazalo sie, ze w takich sytuacjach sprawdza
sie po prostu szczerosc. Wiec opowiedzialam jej, ze jest przykra sytuacja z Onym
a mama wykazala sie duza empatia, zero oceniania, zero zrzedzenia, zero przytykow.
Po porstu mnie wsparla. Potem powiedziala, ze w tym swoim cierpieniu (niewatpliwie
dotyczacym mnie) rozejrzala sie wokol siebie i zauazyla, ze ojciec jest teraz bardzo
biedny. Bo ja opuscilam dom, mama przyjezdza czasami w weekendy, a on siedzi sam. I od bardzo
dawna sie nie kloca, tylko normalnie ze soba rozmawiaja. Kiedy ich niejako siebie
pozbawilam, zwrocili uwage na siebie, pierwszy raz od 20 lat! Ciesz sie, ze moja
asertwna postawa daje owoce na wielu frontach... coc wciaz czuje, ze za wczesnie, aby
sie cieszyc. Mama nakoniec rozmowy powiedziala jeszcze, ze bardzo mnie kocha i
ze jest ze mnie bardzo dumna. Czy ja snie?
I oto dzis pierwszy raz w zyciu bylam w operze... Slyszalam, ze albo sie ja kocha,
albo nienawidzi. Byla proba generalna "Rigoletto". Przez pierwsze 40 min tak mnie
swedzialo oko, ze myslalam ze padne. Probuje sie przyzwyczaic do soczewek kontaktowych, ale
cos opornie mi idzie. Nie dosc ze mam podobno najgorsze na rynku (iWear) to jeszcze
chyba nie umiem o nie dbac bo mi ciagle jakies paprochy sie paletaja. No wiec
wracajac do tematu nie moglam sie skupic zabardzo bo mi paproch wlazl do lewego oka i
nic z tym nie moglam zrobic. Ale tak jednym okiem zerkalam z zaciekawieniem. W trakcie
przerwy poszlam zdjac i zalozyc jeszcze raz soczewke i tym razem bylo juz dobrze i
moglam sie kupic. I... opera to cos wspanialego!!! Mialam dreszcze kiedy spiewal
chor, siedzialam zaciekawiona jak juz nie pamietam kiedy w kinie... na koniec musialam
wszelkimi silami powstrzymywac lzy. Zakochalam sie operze.