Najnowsze wpisy, strona 9


Bez tytułu
Autor: pika
20 czerwca 2007, 00:25
Sto razy dziennie zagladam do swoich telefonow, czy Ony aby moze przypadkiem... ale nie. Ony sie nie odzywa. A ja sto razy dziennie siegam po telefon z zamiarem zadzwonienia, narazie udaje mi sie powstrzymac. W sumie to sama zaczynam tracic cel z oczu, ale wiem, ze jest sluszny, wiec trwam... co bedzie dalej? Nie wiem. Tlumacze sobie, ze tyle w ten sposob moge dac nam jeszcze szanse. Jesli i tym razem znowu bym mu odpuscila, pewnie nic by sie dalej nie zmienialo... Nie wiem jaka taktyka podziala. Kurwa on tak chcial sie leczyc, z takim zapalem opowiadal o tym jak pojdzie na AA, mowil, ze zrobi to dla nas, dla naszych dzieci... Bylismy u psychologa- ona mi powiedziala, ze nie mam sie o co martwic, ze on jest na dobrej drodze. A psycholog to autorytet w skali kraju. Wiec co sie stalo? Dlaczego nie podzialalo, skoro mial i motywacje i checi?... nie umiem znalesc odpowiedzi. Moze teraz go ruszy? Dzis zaczelam myslec o tym, zeby zostac w Londynie dluzej... moze dowiedziec sie jak tu sie studiuje psychologie? Kusi mnie to. Bo jak nie do Onego, to nie mam do czego wracac. Na pewno bede to bardzo, bardzo powanie rozwazac, jesli nie wyjdzie nam... na koniec sms od Onego, kiedy wyjezdzal z Londynu, jakies niecale 2 tyg. temu "KOtku bardzo Cie kocham. Teraz kiedy z minuty na minute jestem coraz dalej zdaje sobie sprawe jak wazna jestes w moim zyciu. Niegdy chyba nikogo nie kochalem wiesz. Milosc to cudowne uczucie i chce zeby trwalo wiecznie. Twoj M."
Bez tytułu
Autor: pika
18 czerwca 2007, 00:38
Nieeeee no. Jezeli ktos mysli, ze tak latwo kogos zostawic... nawet jesli ktos jest alkoholikiem, to sie grubo myli. Kurwa jedyne o czym maze to uslyszec chociaz jego glos, poczuc jego zapach. Ja rozpaczliwie nie chce od niego odejsc, NIE CHCE, NIE CHCE!!!!!!! Na Wasze komentarze czuje tylko wielki sprzeciw, "dobrze robisz" , "bol minie"... najchteniej jebnelabym komputerem w sciane. Kurwa, ja chce zeby bylo dobrze, dobrze, no dobrze no...ja chce zeby on przestal, chce zebysmy zyli dlugo i szczesliwie. Przeciez to takie proste.
Ciąg dalszy.....
Autor: pika
17 czerwca 2007, 03:12
Wiec teraz to ja zapijam smutki, upilam sie drugo dzien pod rzad. Wyslalam mu ten list, ale niestety pozostal on bez odzewu. Jak zwykle zreszta w takiej sytuacji, czeka az ja mu podam dlon, boi sie. Chociaz z drugiej strony moze wlasnie wiruje na parkiecie z jakas laska, bo przeciez tak jakby go zostawilam wczoraj? Znaczy tym listem. Sama nie wiem. Troche mi brakuje sily- bez niego to jakby bez powietrza, bez sily do zycia. Wiem, ze jutro bedzie jeszcze gorzej, szczegolnie, ze ta cisza z jego strony mnie zabija. Czy to juz koniec??? Czy tylko tyle warta byla nasza milosc? Kurwa nie wierze. A z drugiej strony juz czuje rozpacz na sama mysl. Nie gadam i nie chce narazie gadac na ten temat z nikim. Czuje ulge, ze chociaz tu w koncu napisalam co mysle. Nie wiem co dalej bedzie, ale dobry Boze miej mnie w swojej opiece. Boli.
List ktorego nigdy nie przeczytasz
Autor: pika
16 czerwca 2007, 02:03
Zaczne od tego, ze bardzo Cie kocham. Naprawde chcialam miec z Toba dzieci,, chcialam spedzic z Toba zycie, chcialam o Ciebie walczyc. ALe przegrywam, kurwa przegrywam i chyba przegralam ta pierdolona konkurencje. Wolisz alkohol, wolisz pierdolona wode ode mnie. Tyle razy juz mi obiecywales, ze pojdziesz na AA, na terapie. Czekam juz kilka miesiecy, a Ty tylko mowisz. Dzis znowu sie napiles, znowu wygraly jebane procenty. A ja stracilam juz nadzieje, stracilam sily i ochote do walki. Do kurwy nedzy mam dopiero 23 lata, tyle juz wycierpialam, nie zafunduje sobie takiego zycia, jakie mi oferujesz w tej chwili. Nie chce byc ta, ktora sie wiecznie martwi, ktora ze strachem wyglada przez okno czy jestes trzezwy czy pijany, nie chce byc matka, ktora zafunduje swoim dzieciom cierpienie, ktore niewatpliwie wiaze sie z zyciem z alkoholikiem. I do chuja, dlaczego musze teraz siedziec i plakac samotnie nad laptopem, zamiast spac spokojnie ze swiadomoscia ze mam Ciebie. Boli mnie to wsztstko. Chyba musze zaczac o Tobie zapominac... Ale to od jutra. Bo dzis stracilam sily na wszystko. Nawet na zycie.
Tesknota.... Londyn odc. 5
Autor: pika
14 czerwca 2007, 14:04
Naszla mnie taka refleksja, ze dziwne czasy nastaly. Latwo jest teraz podrozowac, zmieniac miejsce pobytu... Czytam blogi i na wielu z nich przeczytalam, ze ktos emigruje, jego bliscy wyjezdzaja... Czytam o wielu zwiazkach na odleglosc, o urwanych miloscich, o protezach szczescia we dwoje... I ja jestem w Londynie, a moj ukochany w Warszawie, do czego to wszystko doprowadzi? Dzis mam bardzo refleksyjny nastroj, dzis tesknie. Moi nowi znajomi powiedzieli mi, ze okolo miesiac czasu zajmuje przyzwyczajenie sie do tej meczacej, nieustannej tesknoty. Dzis wszystko pierdole, chce sie przytulic:(