Linki
- Poznaje
-
- Zagladam codziennie
-
Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
29
|
30
|
31 |
01
|
02
|
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
01 |
02 |
03 |
04 |
Najnowsze wpisy, strona 26
Zamienilam sie w nocnego marka znowu... w dzien po prostu nie potradie sie uczyc, wiec
wczoraj zaczelam kolo godz.21 a skonczylam kolo 4 rano... Najgorsze jest to, ze sie
przyzwyczaje i potem nie bede mogla zaczac sypiac spowrotem normalnie... no chyba
ze Ony mi pomoze sie przyzwyczaic:) Chcialabym, zeby juz bylo po sesji, chcialabym
sobie pozyc troche...
No prosze. Teraz mi chyba za prosto w zyciu idzie :P zaraz cos sie powinno wydarzyc,
aby zburzyc ten nowy porzadek. Przyzwyczailam sie do perturbacji, a tu od miesiaca
spokoj. No wzgledny- bo z mama w ogole nie gadam. No ale to w sumie wlasnie
tez mozna zaliczyc do generowania spokoju w moim zyciu. Chociaz z drugiej strony
moja wspolokatorka, powiedziala mi, ze przez moje slowa przebija strach. No ten
moj stary znajomy wcale mnie nie opuszca. Strach przed zobowiazaniami, przed wskoczeniem
w doroslosc z facetem, przed planami jakimis wiekszymi, przed wchodzeniem w jego
zycie (poznawanie bliskich i znajomych) i zapraszanie go do mojego... Kiedy powiedzial,
ze chce poznac moja rodzine, braci to poczulam nerwowe swedzenie ciala... Nie wiem,
moze ja po prostu jestem pierdolnieta i tyle.
Leze sobie w lozeczku, dzwoni On. Gadamy chwilke i on mowi, ze ktos puka do drzwi i
musi natychmiast konczyc. Skonczylam rozmowe z niesmakiem... Za godzine dzwoni i
pyta mnie co robie... ja na to, ze leze sobie i jestem bardzo zmeczona... On zapytal
czy chcialabym sie do niego przytulic, a ja na to, ze gdybym mogla to bym poszla na
piechote do Warszawy... i wtedy on mnie pyta jaki mam numer domofonu, bo wlasnie
stoi przed klatka:):):):):):) Ja : Ale Ty zartujesz prawda? On ze nie. I jest u mnie
wlasnie:):):):) Nogi mi sie trzesly ze szczescia... Wiec blogostan przyszedl wczesniej
niz myslalam :):):):)
Moj mezczyzna dzis bedzie juz w Polsce... mamy sie zobaczyc 6 lutego, nie wiem czy
przypadkiem do tej pory tesknota mnie nie wystrzeli w kosmos. No coz. Poczekamy
zobaczymy. Nauka na egzamin idzie mi jak krew z nosa- nie moge i koniec. Mam
egzamin za tydzien, zostalo mi 80 pytan, a robie po 5 dziennie srednio, no. I jeszcze
nie moge sie powstrzymac, zeby nie dodac, ze czuje sie tak KOCHANA, ze moje
poczucie bezpieczenstwa zaczyna powoli wzrastac, powoli ufam, i z dnia na dzien
on mnie do siebie przekonuje. I pracuje nad tym, zebym mu zaufala w pelni:) jeszcze
sobie troche popracuje za to co przeszlam:) ehh... zaczynam powoli wchodzic w
blogostan:)
Moj osobisty mezczyzna baluje dzis w najwiekszym aquaparku w Europie, a ja oczywiscie
mam cholerna sesje i musze sie uczyc :/ wczoraj dostalam 155 pytan do opracowania,
za tydzien egzamin... juz wiem, ze nie dam rady sie nauczyc, moze mi sie poszczesci...
facet, wykladowca akademii medycznej, upierdliwy jak malo kto, powiedzial, ze
zamierza nam zrobic niezly przesiew na roku (a jestem na IV!!!!), wiec trzese
portkami :/ i zabieram sie za robote.